Kolejny pusty dzień, całkowicie spędzony w domu... No może poza wyjściem po papierosy.
Całkowita apatia i brak chęci i siły do robienia czegokolwiek. Kolejna nie przespana noc i kolejne łzy. Te głupie ukłucie w sercu gdy brak wiadomości. Długo jeszcze? Nie ma co robić i z kim się spotkać. Wszystkie filmy obejrzane, nawet te na których kurz odkładał się miesięcznymi warstwami. Wszystkie gry się skończyły... A ja? Nadal siedzę w domu...
Nie chce mi się samej maszerować po mieście, a miejsce w które kiedyś chodziłam z takim nastrojem już nie istnieje... Znaczy, miejsce jako miejsce jest, ale... Brak tam tych samych ludzi i dlatego dla mnie nie istnieje.
Nie chce mi się samej maszerować po mieście, a miejsce w które kiedyś chodziłam z takim nastrojem już nie istnieje... Znaczy, miejsce jako miejsce jest, ale... Brak tam tych samych ludzi i dlatego dla mnie nie istnieje.
To chyba znów jakaś odmiana depresji. Ostatnio dostałam takie ładne kolorowe tabletki... A teraz walczę z tym sama bo osoba która twierdzi że jej na mnie zależy nie ma czasu nawet pogadać, a co dopiero mówić o spotkaniu.
Jutro może będzie ciekawiej bo kolega zaproponował kino... Cały czas się zastanawiam nad tym czy iść... Raz się żyje...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz