Pobierz Flash Player aby móc otworzyć odtwarzacz muzyki.

piątek, 26 sierpnia 2011

...



Zabawne zdarzenia z ostatnich trzech dni wprawiły mnie w fajniejszy nastrój. 

Odezwał się znajomy którego nie widziałam (i nie rozmawiałam z nim) od 11 stycznia, kiedy to Karol ściągną go by mnie 'pocieszał' w pubie. Opis 11 stycznia jest na blogu, zapomniałam napisać o tym że P*****k przyszedł i na prawdę jestem mu za to wdzięczna. Co innego że Karol ściągając go do klubu zrobił mu bardzo, ale to bardzo niemiły kawał, mianowicie 'zapomniał' mu nadmienić że Galeria (w której wtedy byliśmy) jest klubem hmmmm..... Gejowskim.... Więc P*****k się trochę zdenerwował, a Karolowi się dostało i od niego i ode mnie :)

Jutro (dziś) mam rozmowę w sprawie pracy... I na prawdę nie mam pojęcia kto wymyśla takie spotkania o godzinie 18- przecież to dezorganizuje cały dzień... Najśmieszniejsze jest to, że ponieważ wysyłam masę CV nie mam pojęcia z którego ogłoszenia się odezwali... Dziwne jest również to iż dostałam wiadomość na maila (z informacją o spotkaniu rekrutacyjnym) a na telefon sms o treści: W Twojej skrzynce czeka wiadomość na temat rozmowy rekrutacyjnej... Że im się chciało sms'a wysyłać.

Dziś (wczoraj) byłam z Karolem i jego panną na Marywilskiej w poszukiwaniu sukienki na ślub dla P****i.... Doszłam do znanego już wniosku ze jestem jakimś wybrakowanym modelem kobiety, ani nie lubię zakupów, ani przymierzania ciuchów a tym bardziej nie lubię sukienek... Poprosiłam więc Karola żeby za sponsorował mi operację przeszczepu jakiejś cząstki kobiecego mózgu który odpowiada za uwielbienie zakupów butów, ubrań, torebek i chęci chodzenia w sukienkach oraz na obcasach... Karol stwierdził: "Nie ma mowy! Za fajny kumpel z Ciebie..." :)

W sobotę idę na ślub znajomego... Nie mam pojęcia w co się ubrać. Nie chcę wyglądać za poważnie bo to ślub cywilny a 'wesele' będzie rockowe, nie umiem pogodzić tych dwóch rzeczy. Pewnie jak zawsze pójdę na żywioł. Na ślub miałam iść z P********m ale... Pokłóciliśmy się więc nie będę mieć partnera, wrrrrrrr.... Trudno, muszę dać sobie sama radę, a kto wie może nie będzie tak źle :)


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

dziękuję