Zupełnie nie wiem co się w okół mnie dzieje...
Nie mogę spać, kładę się do łóżka i leżę do 3,4,5 rano a gdy już uda mi się usnąć budzę się po kilku godzinach ze łzami prawie krzycząc..
Mam wrażenie jakby coś siedziało na mojej piersi, brakuje mi tchu.
Zwijam się w kłębek przytulając poduszkę i czekam aż przejdzie, aż ból w sercu na chwilę ustąpi, aby choć przez sekundę nie myśleć...
Przechodzi- chwila wytchnienia, odpoczynku.
Nie myślę, jestem tylko ja i znowu się zaczyna.
Głupie rzeczy powodują łzy.
Codzienne czynności przypominają mi beznadziejność tej sytuacji.
Pustka w sercu i duszy- niema już nic, nie ma już mnie.
Tak minęło mi już 8 miesięcy... Od lutego miałam nadal nadzieję, teraz wiem że wtedy byłam okłamywana a słowa "Kocham Cię kotku" nie powinny nic dla mnie znaczyć, nie powinnam ich słuchać, w nie wierzyć. Dziś mijają 2 miesiące jak w ogóle nie mam z Nim kontaktu, wykasowałam numery nawet do jego znajomych żeby mnie kusiło dzwonić czy pisać. Nie mam ochoty nikogo poznawać. Chciałabym położyć się spać i już się nie obudzić. Może wtedy by nie bolało, może wtedy... Ale nadal mam wiarę w ludzi i wierzę- choć prawdopodobnie się oszukuję- że jeszcze się ułoży, że On choć czasem o mnie myśli, że choć czasem tęskni ale gdyby myślał czy tęsknił odezwałby się przecież.
Najgorsze jest to że wszyscy mają mnie gdzieś... Niema nikogo właśnie teraz dowiedziałam się ze nie mam znajomych, że osoby które były "przyjaciółmi" są nimi tylko wtedy kiedy mają dobry humor lub czegoś ode mnie chcą, ale zawsze tak było zawsze byłam sama.
1 komentarz:
chce mi się płakać, jak to wszytsko czytam...
a wiesz dlaczego???
bo zdaje mi się, że to się znów dzieje...
Jesteś w tej samej sytuacji , w której ja byłam 2 lata temu...
napisz do mnie:
gawdzia0@onet.pl
Prześlij komentarz